niedziela, 18 grudnia 2011
6. Inny świat
Typowy anons "na dwa telefony". Dzwonię pod numer podany w ogłoszeniu, dowiaduję się o koszcie spotkania, otrzymuję adres - ulicę i numer bloku. Podjeżdżam, dzwonie drugi raz, mówiąc, że jestem pod blokiem - wtedy pani podaje numer klatki i mieszkania. Wjeżdżam obskurną windą, idę jeszcze brzydszym korytarzem. Tu wszędzie mieszkają ludzie. Codziennie chodzą pomiędzy tymi odrapanymi ścianami z farbą starszą niż ja. Za każdymi drzwiami mieszka jakaś rodzina. Ale nie za tymi, do których zmierzam. Z pewnością nie, bo kiedy otwiera mi 30-letnia brunetka moim oczom ukazuje się inny świat. Jakbym nagle przeniósł się do filmu, do jakiegoś ekskluzywnego klubu dla VIP-ów. Nie, to przecież nie może być agenturka...
Ściany pomalowane na kolory współgrające z delikatnym, czerwonym oświetleniem. Ładne, erotyczne (ale nie pornograficzne) obrazki na ścianach, kącik wypoczynkowy w rogu. Podchodzą trzy dziewczyny. Od razu zdecydowałem. Śliczna blondyneczka, z włosami zaplecionymi w dwa warkocze. Miała około 20-22 lat i piękny uśmiech, który kontrastował ze znudzonym wyrazem twarzy drugiej z dziewczyn, na którą ewentualnie mógłbym się zdecydować. Blondyneczka poprosiła mnie żebym usiadł i zaczekał, bo musi się przygotować. A brunetka zasłoniła czerwoną zasłonę przedzielającą korytarzyk na pół. Słyszałem, że do mieszkania wszedł inny mężczyzna, klient, ale po chwili wyszedł. Po kilku minutach zostałem zaprowadzony do pokoju, w którym dziewczyna pokazała mi, za co warto płacić. Bo naprawdę było warto. Pomijając fakt, że jako pierwsza miała w miarę naturalne (co nie znaczy że nie przystrzyżone) włosy łonowe, co łącznie z uśmiechem dawało jej niesamowitą naturalność, to okazała się naprawdę sympatyczna. Albo była świetną aktorką, albo też lubiła to co robi (a przecież każda praca daje się lubić!). Powiedziała, że lubi kiedy klient wychodzi zadowolony. Seks z nią był naprawdę fantastyczny i znów nie czułem, jakbym kochał się za pieniądze. Zapłaciłem tylko za pół godziny. Gdybym chciał jednak zostać godzinę - musiałbym zapłacić całość, jak za godzinę. Dlatego też, gdy usłyszałem pukanie do drzwi zapewne oznajmiające że spotkanie dobiega końca, pożałowałem, że od razu nie wyłożyłem godzinnej stawki. Gdy minęło 30 minut moja kochanka sprawiała wrażenie bardzo zestresowanej. Czyżby szefowa była taką jędzą? Potrącała karę za dłuższe spotkanie z klientem? No...ale udało się, przy obopulnych staraniach wyrobiłem się w jednej doliczonej minucie, a wychodząc natknąłem się na szefową. Aż mi dech zaparło: była to prawdziwa burdelmama. Tak jak samo mieszkanko, i ona była jak z filmu! Pani po 40-tce, z lekką nadwagą, zbyt mocno umalowana, z groźnym spojrzeniem i roztaczającym się wokół zapachem tytoniu. Uśmiechnęła się w wymuszony sposób i powiedziała do mnie ochrypłym głosem: "zapraszamy ponownie, kotku" co zabrzmiało wręcz groteskowo.
Ponieważ dopiero rozpoczynałem moją wielką przygodę, postanowiłem tu jednak nie wracać i szukać wrażeń u innych kobiet. Bo co by było, gdybym po ponownym przyjściu nie zobaczył tej ślicznej blondyneczki z uśmiechem na ustach? W tył zwrot? Poza tym - wszystkiego trzeba w życiu spróbować. A po co wracać do jednej dziewczyny, skoro tego kwiata jest pół świata, a kwiaciarnia co blok?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeczytałam Twój blok i muszę przyznać ze jestem lekko sfrustrowana takowym życiem... Również w moim życiu seks stanowi istotne miejsce i uwielbiam to robic. mimo młodego wielku mam juz pewne doświadczenie za soba, a prawdziwe uczucie miłosci okazało sie pomyłką i straconym czasem, który przecież nie wraca... ale nie rozumiem tego dlaczego seks stał sie dla Ciebie powodem wedrowania za dziwkami zeby tylko zaspokoić swoje potrzeby fizyczne..
OdpowiedzUsuńhmm... mam nadzieje ze z czasem zrozumiesz ze takie życie nie prowadzi do niczego i dostrzegniesz w życiu to co jest najważniejsze i powód dla ktorego warto żyć i poświecić całego siebie..
Pozdrawiam
lilka
"Frustracja - zespół przykrych emocji związanych z niemożnością realizacji potrzeby lub osiągnięcia określonego celu." Może to jednak nie we mnie problem?
OdpowiedzUsuńW każdym razie, ja nie wędruję za "dziwkami" tylko po to, żeby zaspokoi swoje potrzeby fizyczne. Może to jednak coś więcej? Wyobraź sobie, że jeśli względnie atrakcyjna kobieta powie facetowi, że chce z się z nim kochać, większość się zgodzi bez wahania. Bez miłości. Wielu mężczyzn przy każdym kontakcie z kobietą ma cichą nadzieję, i nawet nieświadomie, uwodzi. Ja, jak i wielu mnie podobnych, nie zwodzę, nie uwodzę obiecując dozgonną miłość. To transakcja. Intymna, ale wciąż transakcja. I nie jest to powód, dla którego żyję. Choć, gdybym faktycznie był seksoholikiem sensu stricto, to byłby powód do życia, ale wtedy byłaby to choroba. W moim przypadku to nie jest ani potrzeba życiowa, ani też cel sam w sobie, któremu poświęcam całego siebie. To tylko przyjemność, za którą płacę. Jak kino czy masaż. I dla kobiet, które te usługi świadczą, mam należyty szacunek. Naprawdę, znacznie większy, niż dla niektórych usługodawców w innych dziedzinach.
I naprawdę nie wymagam zrozumienia.
"W psychoanalizie traktuje się frustrację (czyli niemożność zaspokojenia popędów i potrzeb) jako czynnik rozwojowy, który przyczynia się do dojrzewania osobowości" - polecam więc dalszą lekturę mojego bloga. To był żart;)
Pozdrawiam
Niesprawiedliwe są komentarze tych, którzy nie poznali smaku rozczarowania monotonią związku, tych, którzy siedzą w podgrzewanych pierdami fotelach mamrocząc bezustannie do telewizora u boku zharowanej żony. Choć nigdy nie zdradziłam i nie byłam zdradzona i choć jestem w stałym, udanym, harmonijnym związku od 15 lat, nie tylko rozumiem Cię luki, ale i zazdroszczę tych wojaży.
OdpowiedzUsuńAnka