Pod wpływem ekstazy, która trwała przez kilka dni od seksu w "night clubie", zacząłem szukać nowych wrażeń. Nigdy wcześniej nie szukałem tego typu anonsów w internecie. A było ich mnóstwo. Zdjęcie, wiek, sylwetka, opis co można a czego nie, cennik. Bardzo długo przymierzałem się i wybierałem. Ze względu na dużą odległość od stolicy regionu - a głównie stamtąd ogłaszały się dziewczyny - musiała to być wyprawa dobrze przemyślana. Ale to żaden problem. Moja była dziewczyna też stamtąd pochodziła. Ponieważ byłem z nią umówiony na jeszcze jedno spotkanie (sam nie wiem do czego miało doprowadzić), postanowiłem resztę wieczoru spędzić ciekawie. Zadzwoniłem do dziewczyny, która wyglądała sympatycznie, umówiłem się na 20.00. Spotkanie z Anią bardzo dłużyło mi się. Ona z pewnością zastanawiała się skąd u mnie taka ekscytacja i stres. A ja, pomimo ciekawej rozmowy, wciąż zerkałem na zegarek. Jak tylko pożegnaliśmy się, popędziłem na drugi koniec miasta. Olbrzymie osiedle, gigantyczne bloki z dziesiątkami klatek schodowych. Czułem olbrzymią tremę. Na trzeźwo wszystko wygląda inaczej. A co, jeśli otworzy mi jakaś kobieta ale okaże się, że to tylko głupi kawał, że to normalne mieszkanie? Ach, nie wspomniałem. Z rozmowy, kiedy umawiałem się na godzinę i dowiadywałem o adres wynikało, że dziewczyna przyjmuje w prywatnym mieszkaniu.
Kiedy zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi ładna, 25-letnia brunetka ze zdjęcia, poczułem, że jednak dobrze trafiłem. Zaprosiła mnie do środka z uśmiechem na ustach, a ja odprężyłem się nieco. Zaproponowała coś do picia, a ponieważ nie wiedziałem, co tak właściwie powinienem zrobić, zgodziłem się na szklankę wody. Zapłaciłem za godzinę, usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Jak podejrzewam, standardowe tematy jakie mogła poruszyć. Pytała jak znalazłem namiar na nią, czy robię to często, czy może zapytać o to czy mam kogoś. Ona opowiadała o sobie - pracuje w szpitalu, mało zarabia, odziedziczyła po babci mieszkanie i postanowiła sobie w nim dorobić. Ale nie stawia na ilość, przyjmuje tylko tych panów, co do których telefonicznie może się przekonać o ich trzeźwości i zachowaniu. A także stałych klientów. Po oględzinach mieszkania i półgodzinnej rozmowie naprawdę jej uwierzyłem. I czułem się fantastycznie myśląc o tym, że ta urocza i przesympatyczna brunetka za chwilę będzie moja. Obiektywnie patrząc była nawet ładna, choć zupełnie nie w moim guście. Gdy teraz ją wspominam, widzę Katarzynę Cichopek. Ten sam typ urody, taka sama figura, piersi, długie, gęste włosy.
W pewnej chwili zerwała się z fotela i powiedziała, że chyba za bardzo się rozgadała, a ja przecież nie za to płacę. Ale z nią to mógłbym po prostu rozmawiać. No dobrze, nie rozmawialiśmy dłużej. W pokoju obok czekał już rozłożony na ziemi gruby materac, a ona zaczęła dobierać się do mnie w taki sposób, że poczułem się jakby rzeczywiście zależało jej na zadowoleniu mnie. Byłem w siódmym niebie.
Kiedy wyszedłem z jej mieszkania czułem się wspaniale. Jeszcze lepiej, niż za pierwszym razem, pewnie dlatego, że byłem trzeźwy i decyzja o zrobieniu tego była dobrze przemyślana. Sam nie wiem, co było lepsze. Seks sam w sobie, czy ten dreszcz emocji związany z szukaniem, umawianiem się z nieznaną mi kobietą. Ale wiedziałem, że wyzwalam się z niewoli mojej chorobliwej nieśmiałości. W kontekście seksu z prostytutkami może to się wydać śmieszne, ale nagle nabrałem pewności siebie, i zmieniłem się pod względem kontaktów towarzyskich. Z pewnością największa zasługa w tym pewnego medykamentu, ale to już zupełnie inna historia, o której być może kiedyś opowiem.
W drzwiach ta przemiła istota zaprosiła mnie na kolejne spotkanie. Pomyślałem, że nie pożałowałbym tego i z każdym spotkaniem miałbym z nią więcej rozkoszy. Ale wiedziałem, że już do niej nie wrócę. Było mi cudownie, ale wracając ominęłaby mnie ta najbardziej ekscytująca część mojego nowego hobby. Pociąg, do którego wsiadłem, jedzie dalej. I na razie nie mam zamiaru wysiadać.
(...)wyzwalam się z niewoli mojej chorobliwej nieśmiałości(...) sedno spawy. Stawałeś się dojrzały emocjonalnie, zanikała powściągliwość a to wszystko w kulturalnej otoczce. Naprawdę miło się czyta!:)
OdpowiedzUsuńAnka